środa, 22 października 2014

71. I was in Croatia, brzydkie słowo.

Pozostajemy w wakacyjnym klimacie i dzisiaj sesja (bo stylizacją może bym tego nie nazwała) z Chorwacji. Dla małego usprawiedliwienia, dlaczego wyglądam trochę "niewyraźnie" - zdjęcia robione o 6 rano po imprezie w dzień wyjazdu. Takie były super wakacje, że na fociaszki poszłyśmy na ostatnią chwilę.

Ciuchy, które mam na sobie, miały generalnie posłużyć przy nagraniu filmiku dancehallowego, ale no nie wyszło. Stąd też te zdjęcia w, podobno, dość odważnym stroju. Mam na sobie wyciętą koszulką/pamiątkę z napisem I WAS IN CROATIA BITCH. Do tego podarte, jeasnowe szorty i najwygodniejsze na świecie (i chyba najbardziej rozwalone) szare, bawełniane balerinki. Nerka w kolorach rasty, bo co więcej wziąć ze sobą o 6 rano? Telefon, klucze i pieniążki. Obowiązkowo także ciemne okulary a'la aviatory - idealne na ciężki poranek.

Szorty bardzo krótkie, ale co z tego skoro było tam cały czas gorąco? Bluzka wycięta, ale co z tego skoro na plaży też byłam wycięta? Serio dziewczyny, czasem nie ma się czym przejmować na zapas ;)






Koszulka - bazarek
Spodenki - DIY
Nerka - Allegro
Zniszczone buty - Primark
 
No to powoli, powoli, ale będę się rozkręcać w stronę czegoś ambitniejszego ;) Zdjęcia najlepsza Agata Bączkiewicz A ja zapraszam (jak zwykle bardzo skromnie) na mojego fan page'a. :P 

niedziela, 19 października 2014

70. COME BACK, czyli 100 lat minęło jak jeden dzień

Wiem, wiem, wiem...Jestem okropna i skoro nawet moi znajomi zaczęli zwracać mi uwagę, że nic się tu nie dzieje to znak, że trzeba wreszcie zacząć ogarniać! Mieć dużo spraw na głowie to nie sztuka, sztuką jest to wszystko ogarniać tak, żeby niczego nie zawalić (nawet jeśli to oznacza spanie po 2-3 godziny). Ja już coraz lepiej sobie radzę z ogarnianiem stu tysięcy moich własnych spraw, więc postanowiłam dorzucić sobie stu tysięczną pierwszą rzecz, jaką będzie ten blog.

Zawsze starałam się odbiegać tutaj od tematów osobistych, traktując to raczej jako próbę zmiany podejścia ludzi do większych rozmiarów. No, bo właściwie to wiecie o mnie tylko, że mam tatuaż, tańczę dancehall, czekam na księcia z bajki i nie lubię walentynek. Jednak z racji tego jak bardzo przeciągnęłam swoje wakacje, postanowiłam w skrócie opisać Wam co się działo przez ten długi czas ze mną. Także jeżeli ktoś czeka na stylizację, porady albo inspirację to przykro mi, nie dzisiaj ;)

Na etapie moich wakacji się zatrzymaliśmy. Byłam sobie w Chorwacji na Makarskiej i było naprawdę bardzo fajnie :) Takich wakacji jak te potrzebowałam, żeby się zrelaksować i zwolnić trochę z tempa. Pogoda była cudowna, a kiedy pływałam w morzu i widziałam przed sobą góry czułam się jakbym wygrałam na loterii (tak, zazdrośćcie :P). Żeby nie było tak różowo to powiem Wam, że aby wrócić do domu musiałam wejść przynajmniej 1km pod stromą górkę, a w mojej łazience pojawiły się mrówki :<
 
 Rejs stateczkiem, czyli totalnie najlepiej!
 Mamy super pomysłowe nakrycia głowy podczas gry terenowej, którą rozegrałyśmy w...pokoju ;)
 Takie super zwiedzanie Dubrovnika!
 Selfie jako typowe turystki.
A tego właśnie proszę mi zazdrościć!


Po powrocie zostałam sama ze wszystkimi dancehallowymi sprawami, bo moje trzy cudeńka poleciały sobie na Jamajkę. Mimo nawału pracy jestem bardzo wdzięczna za ten samotny miesiąc, bo dało mi to więcej niż jakiekolwiek warsztaty, treningi czy zawody. Świadomość, że musisz coś zrobić i to musi być dobre, bo została z tobą grupa super dziewczyn, które liczą na to, że czegoś nowego się od ciebie nauczą jest chyba najlepszym motywatorem. Poradziłam sobie i zrobiłam parę nowości - parę to dokładnie znaczy dwie. Kto ciekawy niech wypatruje nowości na fan page'u ;)
 Poznań i Bydgoszcz!!!
 Zmieniłam się w potwora (serio) - taka super ekipa zawitała do nas na dzień otwarty <3 br="">
 Selfie przed zawodami! Koniecznie! 
Fatty/Fluffy znowu świeci bebzolem :<
Blondynki mają urodzinki, czyli kolejna selfie pamiątka ze wspólnego urodzinowego party! Jak fajnie móc świętować w tą samą noc!

Co się jeszcze podziało? Studiuje sobie dalej, to chyba ważne. Tatuaż wciąż jeden, kolczyki wciąż trzy. Za to ścięłam włosy - może Ci spostrzegawczy coś zauważą ;) Długościowej tragedii nie ma, chociaż kitki ani koka już sobie tak szybko nie zrobię :< Jestem jednak bardzo zadowolona, chociaż decyzja (jak zawsze) była bardzo pomyślana. 

No dobra - to jakieś tam wytłumaczenie jest ;) Teraz idę się wychillować po chorowitym i pracowitym weekendzie. Widzimy się niedługo z normalną tematyką! Do zobaczenia!