poniedziałek, 29 lipca 2013

8. Jak "afrykańskie upały" to i tygrys!

Mam ostatnio kompletny nieogar, więc przepraszam jak zacznę pisać bez większego ładu i składu. To chyba przez te "afrykańskie upały" i tonę leków na przeziębienie. Stwierdzam, że idealna dla mnie byłaby angielska pogoda! Ale do rzeczy...

Rozmyślając o upałach przypomniałam sobie o zeszłorocznej sesji, na którą ledwo dotarłam przez zawroty głowy wywołane wysoką temperaturą na dworze. Pomimo spóźnienia i kompletnego braku siły na poprawianie wyglądu, coś tam z tego wszystkiego wyszło. Postanowiłam, że zaprezentuje Wam dzisiaj jedną ze stylizacji, w której wtedy pozowałam.

Jest to kolejna bardziej elegancka opcja i kolejny pomysł w co ubrać się na imprezę. Po moich wpisach można stwierdzić, że nie chodzę nigdy indziej. (Może coś w tym jest...) Ale to się niedługo zmieni ;). Tym razem mam na sobie tunikę z tygrysem, której zdecydowanie nie polecam nieśmiałym dziewczynom. Dość krótką tunikę przedłużyłam gładką, bawełnianą spódniczką, aby czuć się bardziej komfortowo (chyba nikt nie lubi świecić majtkami). Do zestawu dobrałam duże, srebrne kolczyki. Jak już pewnie zauważyliście, uwielbiam wielkie i wyraziste kolczyki! Jednakże nie każdy czuje się dobrze w tak ordynarnych ozdobach, więc druga opcją mogłyby być równie okazałe bransolety, oczywiście także srebrne.

Jak zwykle, zapraszam na fan page! Zdjęcia wykonała Agata Bączkiewicz ( poprzednie moje zdjęcia są także jej autorstwa!) W czwartek powieje wakacjami!

Tunika - Wielkopolska Giełda Odzieżowa
Spódniczka - H&M
Kolczyki - bazarek
 




piątek, 26 lipca 2013

7. Jak się to wszystko zaczęło? czyli moja przygoda z Gabi Gregg

Dzisiaj kolejna odsłona inspirujących mnie kobiet na plus. Chcę Wam przybliżyć sylwetkę Gabi Gregg, która była początkiem diametralnych zmian w mojej samoocenie. Trafiłam na jej bloga jakieś 2-3 lata temu, zupełnie przypadkiem. Od razu się zakochałam! Biła od niej ogromna uprzejmość, a także kompletna samoakceptacja. Byłam wtedy dziewczyną, która wstydziła się swoich wydatnych kształtów.

Zaczęłam przeglądać blog Gabi i na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech (jak podkreślam, właśnie taki efekt chciałabym osiągnąć przy pomocy mojego bloga). Gabi prowadzi blog, którego odwiedziny ZALECAM (klik tutaj!). Zapoczątkowała akcję walki ze stereotypami dotyczącymi grubych dziewczyn w bikini. Ośmieliła mnóstwo większych dziewczyn do pokazania swojego ciała w bardziej skąpym stroju kąpielowym niż zwykle, głosząc hasło "Every Body is a Bikini Body".

Poniżej zdjęcia Gabi, a ja wracam do łóżka. Nie polecam przesadzania z klimatyzacją, szczególnie tydzień przed wyjazdem. Człowiek jednak nie zawsze uczy się na błędach... Miłych, afrykańskich upałów! Zapraszam na fan page !




wtorek, 23 lipca 2013

6. I just wanna party!

Ostatnio jest tak leniwie i wakacyjnie, że kompletnie nie mam pomysłu od czego zacząć... Patrzę na zdjęcia, które chcę tutaj dzisiaj umieścić i myślę sobie "Kobieto, czasami masz naprawdę dziwny gust!'". Lubię dziwne ubrania, to fakt. W swojej kolekcji mam, między innymi, fioletową kurteczkę w cekiny, trampki na szpilce czy indyjskie spodnie z krokiem w kostkach (bo nawet nie w kolanach). Wszystkie z tych rzeczy noszę i uważam za całkiem fajne. Oczywiście na odpowiednią okazję i z odpowiednimi dodatkami!

Uważam, że w tym jest cały szkopuł! Trzeba wiedzieć co z czym łączyć i gdzie w czym wypada się pokazać. Moja dzisiejsza "stylizacja" (wybaczcie, nie lubię tego słowa, brzmi mi jak przerost formy nad treścią) jest właśnie taka. Nadaje się chyba wyłącznie na imprezę w klubie. Łączy w sobie swobodę topu i jeansowej kurtki z ekstrawagancją latexowych legginsów i różowych litów z motywem wężowej skóry. Wszystko ubiera ogromny kok (ach wypełniacze, tak bardzo was uwielbiam) i równie ogromne, złote koła. Jako, że na imprezę wolno troszkę przeginać zdecydowałam się także na czerwone usta, których zwykle unikam jak ognia.

Ten strój nadaje się dla KAŻDEGO. Dobrze wyglądałaby w nim także chuda dziewczyna. A dla tych większych, z tzw. "oponką", miła niespodzianka! Legginsy mają podwyższany stan, który świetnie ściąga i maskuje wszelkie niedoskonałości. Dlatego, moje drogie, nie musicie rezygnować z latexu przez parę nadprogramowych kilogramów. :)

Zapraszam na fan page na Facebooku! (wystarczy klik!)

 
Top - Bonprix
Kurtka - Lumpeks
Legginsy - allegro.pl
Buty - Deichmann
Kolczyki i wypełniacz do koka - Claire's
 



 
 


sobota, 20 lipca 2013

5. Top 5 piosenek dodającyh pewności siebie!



Dzisiaj coś z zupełnie innej beczki. Mam nadzieje, że ta mała odskocznia od moich ubrań i pięknych kobiet w rozmiarze XL Wam się spodoba. Dzisiaj dostrzegłam jak wiele małych rzeczy wpływa na nasze samopoczucie. Ładna pogoda, dobre śniadanie, SMS z propozycją wyjazdu, widok bawiących się (ale niezbyt hałasujących) dzieci czy chociażby ulubiona piosenka lecąca w radiu. To wszystko sprawia, że na naszych twarzach pojawia się uśmiech!

Nawiązując do ulubionych piosenek. Na pewno każdy z Was ma listę paru piosenek, przy których zawsze, choćby nie wiem co, się uśmiecha. Ale są także piosenki uniwersalne, które poprawiają humor wszystkim! O ile oczywiście ktoś nie ma z nimi złych wspomnień, jak np. ulubiona piosenka byłego chłopaka/ byłej dziewczyny.

Rozmyślając nad moimi ulubionymi piosenkami, stwierdziłam, że byłoby fajnie zrobić listę kilku utworów, które nie tylko poprawiają humor, ale także dodają słuchającym dużo energii i pewności siebie. Tak oto powstała pierwsza lista przebojów według Fatty Queen!

MIEJSCE PIĄTE 
Emiliana Torrini "Jungle drum"

Idealna nie tylko dla tych popadających w miłość. Kiedy ja słyszę tą piosenkę od razu mam ochotę zacząć skakać i biegać w kółko dzieląc się swoim szczęściem z innymi. Więc skaczcie, kto Wam zabrania?

MIEJSCE CZWARTE

Piękny głos Bruno Marsa I słowa, które każda z nas chciałaby usłyszeć od swojego faceta. Włączamy wyobraźnie i już jesteśmy w siódmym niebie. Mamy prywatne spotkanie z cudownym facetem, który śpiewa nam jakie to jesteśmy piękne. Uwierzcie mi, że uśmiech, który pojawi się na Waszej twarzy podczas słuchania tej piosenki, zadziała bez względu na wasze ubranie czy wagę.

MIEJSCE TRZECIE

Trochę to może i przykre, że dodaję piosenkę Seleny Gomez. Jednak obie dziewczyny wykonały świetną robotę i zdecydowanie uratowały tą piosenkę! (bardzo polecam zarówno Megan jak i Tiffany, wspaniałe, młode talenty!) O tym, że nie wolno się dołować tym co mówią inni i należy wierzyć w siebie. Dodaje mi otuchy jak żadna inna, „jestem po prostu piękną mną”!

MIEJSCE DRUGIE

Klasa sama w sobie! Cała prawda o tym kto, tak naprawdę, rządzi tym światem. Idealne połączenie sampli (nie wiem czy tak profesjonalnie się to określa) Majora Lazera i uosobienie silnej, wspaniałej kobiety – Queen B. Ktoś nam teraz podskoczy, dziewczęta?

MIEJSCE PIERWSZE

Kolejna, jeszcze większa, klasa sama w sobie! Zawsze przy tym wyostrza mi się język i niech tylko ktoś spróbowałby mnie zdenerwować, marny jego los. Zasługujemy na to co najlepsze, zawsze i wszędzie! Jeśli kiedykolwiek w to zwątpicie, posłuchacie Arethy.

Życzę Wam miłej i słonecznej niedzieli!

środa, 17 lipca 2013

4. Nierozwaznie romantycznie



Po pierwsze bardzo Was przepraszam za brak posta w dniu wczorajszym, tak jak obiecałam. Dzieje się ostatnio tyle cudownych rzeczy, że po prostu nie ogarnęłam. Teraz się pochwalę, UWAGA, jestem studentką Politechniki Poznańskiej! Jestem ogromnie szczęśliwa, bo naprawdę dużo pracowałam przez ostatni rok, aby to osiągnąć. Ale koniec przechwalania się!

Słońce świeci coraz mocniej, a ja popadam w jakiś dziwny, lekko romantyczny nastrój. Stąd dzisiejsza grzeczna i zdecydowanie romantyczna stylizacja. Jest ona zupełnie przypadkowa, załapałam się na małą sesję w trakcie trwania innej sesji, do tego w nie swojej sukience (już teraz wisi w mojej szafie, dzięki Olunia!). Sukienka jest krótka, niektórzy pewnie powiedzą, że za krótka. Jednak wydaje mi się, że nie wygląda to specjalnie „obleśnie”.  Jeżeli czujesz się w czymś dobrze, noś to! Wtedy najprawdopodobniej wyglądasz świetnie (chociaż niestety zdarzają się drobne wyjątki), bo czujesz się pewnie. Więc, dziewczęta, wyciągamy z szafy miniówki! Jest piękna pogoda, wykorzystajmy ją!!!

Chciałam także bardzo podziękować za tyle like’ów na moim fan page’u (za wcześniejszy fUn page bardzo przepraszam, słownik w urządzeniach Apple), jestem bardzo mile zaskoczona! A kto jeszcze nie widział bądź nie słyszał niech klika Fatty Queen.

Sukienka - H&M
Pasek - C&A
Buty - Stradivarius    
Kapelusz - murzyn w Rzymie (polecam!)



 

niedziela, 14 lipca 2013

3. Inspirujące, większe piękno odsłona pierwsza, czyli Fluvia Lacerda!



Co jest kluczem do czucia się dobrze z samą sobą mając rozmiar 40+, kiedy zewsząd zasypują nas zdjęcia chudych ideałów? Znaleźć ideały w swoim rozmiarze! Kiedy po raz pierwszy doszłam do wniosku, że nie ma nic złego w moich parunastu kilogramach na plusie założyłam na swoim komputerze folder motywujący pod nazwą „love amore”. Lądowały tam zdjęciach pięknych, grubszych kobiet znalezione w sieci. Kiedy czułam się nieatrakcyjna, otwierałam go i parę razy pod rząd oglądałam te zdjęcia. To naprawdę pomagało!

Miałam także inne pomysły na wypełnienie świata dookoła mnie pięknem w moim rozmiarze. Chciałam zrobić małą galerię w wewnętrznej części mojej biblioteczki, niestety wywołałoby to wojnę w moim domu, więc odpuściłam. Jest jednak prostszy sposób, przy którym nie uszkodzicie swoich mebli! Praktycznie każdy w dzisiejszych czasach korzysta z Facebooka. Wystarczy polubić na nim parę stron propagujących kobiety o większych kształtach. Gwarantuje Wam, że od razu poczujecie się ładniejsze i pewniejsze siebie! A przecież o to w tym wszystkim chodzi!

Dlatego właśnie dzisiaj przedstawię Wam jedną z pięknych, grubych kobiet z mojego folderu. Jest nią Fluvia Lacerda z Brazylii. Fluvia to modelka plus size, która obecnie mieszka w Nowym Jorku. Zanim stanęła przed aparatem pracowała jako opiekunka do dzieci. Teraz ma na swoim koncie pracę z takimi magazynami jak m.in. Glamour oraz PlusModelMagazine. 







Gorąco dziękuję za wszystkie opinie i wsparcie! Cieszę się niezmiernie z tak pozytywnego odzewu! Widzimy się we wtorek? :)

czwartek, 11 lipca 2013

2. Bellezza in Italia



Od wczoraj bardzo intensywnie myślę o wakacjach. Niestety, nie są to sielskie rozmyślenia wprowadzające w miły nastrój. Może właśnie z tego powodu i wspomnień zeszłorocznego wyjazdu postanowiłam, że dodam dzisiaj stylizację właśnie z ostatniego pobytu we Włoszech.

Chyba jak każdy uwielbiam wakacje i wyjazdy! Jest to idealna możliwość wypróbowania odważnych stylizacji. Na wakacjach zawsze pozwalamy sobie na trochę więcej. Co jest dobre w wyjazdach? Ja zazwyczaj bardzo starannie dobieram ubrania, które zamierzam nosić na wakacjach. Część walizki zajmują tzw. przeze mnie basici i must have’y (ale o tym kiedy indziej). Reszta to ubrania specjalnie kupione albo przechowywane na te magiczne dwa tygodnie w roku. Co ważne, za każdy razem obiecuje sobie, że dokładnie zaplanuje wybór dodatków do każdego stroju. Jednak, jak to często bywa, człowiek pakuje się na ostatnią chwile i nie ma czasu na dobieranie kolczyków do każdej bluzki. Stąd też bardzo cenię życzliwe koleżanki na takich wyjazdach, które zawsze służą jakimś drobiazgiem, który lepiej będzie pasował do moich ubrań. Stąd właśnie na zdjęciach pożyczona sówka, dzięki Kaha.

Jako, że wakacje rządzą się własnymi prawami, nie mam butów. Przepraszam za to niedopatrzenie…
Dodam jeszcze, że jestem świadoma błędu w pisowni „Kahy”, jest to zamierzone działanie. Wypatrujcie czegoś nowego w weekend !

Sukienka – H&M z kolekcji H&M Against AIDS 2012



Naszyjnik z sową – pożyczony od Kahy