niedziela, 6 kwietnia 2014

55. Taka pozytywna Nicolette'a

Odhaczamy dzisiaj kolejny punkt na mojej liście - więc witam, mam zaszczyt przedstawić kolejną, piękną panią :) Tym razem jest to Nicollete Mason - XLka z New York City. Co mnie okropnie w niej ujęło to ogromna, pozytywna energia bijąca z każdego wpisu i zdjęcia. Dziewczyna jest zawsze uśmiechnięta i (przynajmniej takie ja odnoszę wrażenie) zadowolona z samej siebie. Jednak, prócz świetnych stylizacji i pozytywnej energii, Nicollete'a ma na swoim koncie mnóstwo innych rzeczy, którymi mogłabym się Wam pochwalić. Niestety, nie zrobi tego osobiście - ale właśnie od tego macie mnie! ;) (wiem, sucharek)

Otóż to, nasza piękna blogerka, jest także dziennikarką i prowadzi swoją stałą kolumnę w Marie Claire (kto nie wie - znany miesięcznik dla kobiet). Poza tym jej artykuły wiele razy ukazywały się na łamach kartek czy też stron internetowych takich gazet jak Vouge Italia czy Brooklyn Magazine. Mało Wam? No to teraz przygotujcie się na bombę! Nicollete'a pracowała również jako konsultantka w sprawie projektów z firmami związanymi ze style życiami, jak eBay czy Unilever, oraz z markami jak (UWAGA!) Chanel i Dior. Szczęka opadła?

Co jeszcze bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie w pannie (chyba) Mason - pisanie o tym co jadła! Tak, to jest często problem dla grubszym dziewczyn i wiem to także po sobie. Nawet, jeśli zazwyczaj jemy normalnie to zawsze (ja mam przynajmniej coś takiego) czujemy się dziwnie kupując coś niezdrowego. Niedawna sytuacja - kupowałam jedzenie na spotkanie z koleżankami, wiadomo chipsy, pop-corn, wafelki itd. Kiedy doszło do płacenia, miałam wrażenie, że wszyscy (łącznie z panią kasjerką, która wcale nie była XSką) patrzą się na mnie z politowaniem lub głupkowatym uśmieszkiem na twarzy. Nie wiem, może w Stanach jest inaczej. Ja jednak mam wrażenie, że gdybym dodała na bloga zdjęcia paryskich ciasteczek (są niedobre! tak, próbowałam :<) to dostałabym wiele negatywnych komentarzy pod swoim adresem i dowiedziała się, że propaguje otyłość...

Dobra, weszłam na wrogie tony, a nie o to tu chodzi, ale o piękną, zdolną i odważną Nicolette :)










Poznajecie panią z czwartego zdjęcia? To Gabi Gregg (klik) - dziewczyny bardzo dobrze się znają. Oczywiście polecam Wam blog Nicolette :) Do siebie zapraszam na fan page i na bloga (standardowo) w środę na stylizację :) Spokojnego poniedziałku!

2 komentarze:

  1. też takie mam wrażenie czasami jak kupuje jakieś słodycze w sklepie ale staram się mieć to w nosie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie ona zainspirowała mnie do tego, żebym zaczęła stawiać jakieś kroki w blogowaniu, moim zdaniem też bardzo pozytywna XLka :D

    OdpowiedzUsuń